Spektakularne punkty widokowe na Phuket
Z wioski rybackiej Chao Le jedziemy na najbardziej wysunięty na południe punkt widokowy Promthep Cape, który jest jednocześnie najczęściej fotografowanym miejscem na wyspie.
I tu niestety małe rozczarowanie.. najpierw betonowe schody, potem betonowy plac, poniżej betonowa droga i dopiero wyłania się skalisty koniec wyspy. Dodatkowo setki skośnookich turystów. Nic się tu nie zgadza z tym, co obiecują pocztówki 😉
Dopiero inny punkt widokowy, na który zabiera nas nasz kierowca i spojrzenie z innej perspektywy na Promthep Cape, przynosi satysfakcję. To miejsce, jak opowiada, jest ponoć bardzo niebezpieczne. Co roku zdarzają się tu liczne wypadki, a najczęściej poszkodowani są nieuważni chińscy turyści próbujący uchwycić super selfie..
Znów mamy szczęście i znów możemy podpatrzeć kolejną młodą parę pozującą do zdjęć ślubnych w przepięknym plenerze.
I ostatnie miejsce na dziś, do którego jedziemy, to Karon View Point.
W planach mieliśmy obejrzeć stąd zachód słońca, który ponoć bywa tu spektakularny. Niestety, Agata wygląda niewyraźnie, chyba nie czuje się zbyt dobrze i musimy wracać do naszego hotelu. Kierowca podjeżdża pod Wonderful Pool House, gdzie zostawiamy Agatę, a nas zawozi prosto do Koi Restaurant. Tam fundujemy sobie niezłą wyżerkę: fried pineapple with chicken and rice, stir fry chinesse kale with chicken and rice, satay with nut souce, stir fry with chicken, basil, egg, rice, mango shake, banana shake (Włodek, przyznaj się.. ślinka już ci poleciała). Do tego wszystkiego Młoda zamówiła jeszcze fioletową oranżadę.
Wieczorem Agata dostała gorączki i trzeba było biec do apteki po termometr i medykamenty. Temperatura w sumie tylko 37.5, ale dziewczę niezbyt dobrze wyglądało i do tego doszły problemy żołądkowe.
Potem trzeba było odebrać pranie (całe 10 kg się nazbierało) i wydać kolejne 500 baht. Na Phuket wszystko jest droższe niż w takim Bangkoku, gdzie za 1 kg prania płaci się jedyne 30 baht. Zamówiliśmy jeszcze transport na jutro na lotnisko i znowu pękł kolejny tysiąc bacików.
Ech, przydrogi ten Phuket. Nie sądzę, żebyśmy tu jeszcze wrócili w przyszłości, oczywiście poza ostatnią nocą przed wylotem do Polski. Są inne ciekawsze i tańsze regiony Tajlandii naprawdę warte odwiedzenia, a przede wszystkim mniej zatłoczone.
Ale byliśmy, zobaczyliśmy i na własnej skórze przekonaliśmy się jak tu jest. Amen.