Plaża Anse Lazio, którą po prostu trzeba odwiedzić

Jedną z najtańszych rzeczy na Seszelach jest zdecydowanie bilet na lokalny autobus. Kosztuje tylko 7 rupii (1,93 zł) za osobę bez względu na długość trasy do przejechania. Jeżdżą tu autobusy indyjskiej marki TATA, które są ciasne i nieklimatyzowane. Podczas jazdy poziom adrenaliny we krwi momentalnie rośnie, bo kierowcy prowadzą pojazdy jak szaleni! Takim właśnie autobusem (nr 61) udaliśmy się z Anse Volbert do najsłynniejszej plaży Anse Lazio.

Po około 15-20 minutach jazdy wysiedliśmy na przystanku przy Anse Boudin. Stąd jeszcze musieliśmy przejść pieszo około 1 km asfaltową drogą otoczoną buszem.

Wydaje się, że na Seszelach dojście do co ciekawszych plaż wiąże się zawsze z ogromnym wysiłkiem. Trasa bowiem wiodła na przemian pod górkę albo z górki, i to w ogromnym upale. Jednakże piękne okoliczności przyrody wynagrodziły wylane litry potu. Na koniec było zejście z górki, a potem mały spacer przez parking i palmowy lasek.

Stąd już bardzo blisko do Anse Lazio – plaży na północy wyspy Praslin uznanej za jedną z najpiękniejszych i najlepszych na wyspie, a to ze względu na niesamowitą mieszankę turkusowej wody, złotego i mięciutkiego piasku, wyniosłych palm i bujnej zielonej roślinności oraz imponujących formacji skalnych. To prawdziwy „must-see” dla każdego, kto spędza czas na Praslin. Z racji swojej sławy, plaża jest niestety bardziej zatłoczona niż pozostałe i sugeruje się przyjechać tam wcześniej, nawet przed godziną 09:00. My byliśmy wczesnym popołudniem, ale nie było jakichś specjalnych tłumów.

Niestety plaża ma też swoją niechlubną historię. W 2011 roku miały tu miejsce dwa ataki rekina i nie obyło się bez ofiar. Tragedię przeżyła młoda Brytyjka będąca w drugim tygodniu swojej podróży poślubnej na Seszelach – zginął jej mąż. Kilkanaście dni wcześniej rekin zabił francuskiego turystę. Od tamtego czasu nie odnotowano już żadnych ataków rekinów. Jednak dla bezpieczeństwa umieszczono w wodzie siatkę ochronną, za którą lepiej nie wypływać.

Po wejściu na plażę warto pójść w lewo, gdzie jest sporo pustych zatoczek. W lewym końcu plaży znajduje się też piękna rafa i skałki, gdzie przynajmniej godzinę nurkowaliśmy z maską i podziwialiśmy kolorowe rybki, jeżowce i podwodne rośliny.

Spędziliśmy na Anse Lazio cudowny czas. Odpoczęliśmy za wszystkie czasy mocząc się w przyjemnej turkusowej wodzie, siedząc pod palmami i popijając seszelski rum Takamaka z naszych bardzo użytecznych termosików. Za zdrowie tych wszystkich, co akurat w oceanie pracy…

Możesz również polubić…

Jeśli masz ochotę, oceń lub skomentuj ten artykuł

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.