Objazdówka po Siargao – część 1 – Cloud 9 i Maasin Bridge
W drugim dniu naszego pobytu na Siargao wstaliśmy o.. 4 rano. Co za niebywałe poświęcenie! A wszystko po to, by około godziny 5:30 powitać wschód słońca na wyspie. Miejsce do tego idealne to Cloud 9 – mekka surferów, którzy właśnie o tej porze zaczynają swoją przygodę z falami. Warto wspomnieć, że Siargao jest głównym ośrodkiem surfingu na Filipinach. Surferzy zjeżdżają się tu głównie od września do listopada i w tym okresie odbywają się zawody surfingowe Siargao Cloud 9 Surfing Cup.
Niestety ranek rozpoczął się od niefajnej niespodzianki. Kierowca trycykla, z którym dzień wcześniej umawialiśmy się na całodzienną objazdówkę po wyspie nie przyjechał o umówionej godzinie. Dla przyzwoitości odczekaliśmy jeszcze 10 minut, jednak facet się nie pojawił. Cóż, jego strata, nic dzisiaj nie zarobi.
Wyszliśmy na główną ulicę i dosłownie kilka minut później siedzieliśmy w innym trycyklu i dogadywaliśmy szczegóły naszej wycieczki i miejsc, które chcieliśmy dziś odwiedzić. Kierowca zajechał tylko na chwilę do domu zabrać kilka rzeczy i zakomunikować swojej żonie, że znika z nami na cały dzień.
Cloud 9
Do Cloud 9 udało się dojechać idealnie na czas. Przybyliśmy tu z nastawieniem na złapanie zapierającego w piersiach wschodu słońca. Niestety niebo było zaciągnięte chmurami i nie zanosiło się na żadne spektakularne zjawisko.
Cloud 9 Broadwalk to słynna promenada z 3-piętrową drewnianą wieżą widokową, która jest świetnym miejscem po zrobienia zdjęć i podpatrzenia surferów w akcji. Opłata za wejście wynosi 50 peso od osoby, ale nikt od nas nie chciał żadnych pieniędzy, więc pochodziliśmy tu sobie i posiedzieliśmy za darmo.
Zaraz po wschodzie słońca zjedliśmy smakowite śniadanko w Off Shore Cafe. Miejsce słynie ze zdrowej żywności. Wypiliśmy pyszne olbrzymie karmelowe latte i zjedliśmy bardzo smaczne smoothie fruit balls, które były prawdziwymi dziełami sztuki. Smoothie fruit ball to nic innego jak miks świeżych owoców i granoli. Niech tylko ktoś teraz powie, że odżywiamy się niezdrowo..
Maasin Bridge
Siargao jest pokryte niezliczoną ilością palm kokosowych, ale ta najsłynniejsza, krzywo rosnąca palma kokosowa znajduje się po lewej stronie wymalowanego na czerwono mostu Maasin. Do palmy przymocowana jest lina, na której można się pohuśtać, a potem ewentualnie wskoczyć sobie do wody, która w tym miejscu jest głęboka na niecałe 2 metry. Z kąpieli póki co nie skorzystaliśmy.
Wstęp „do palmy” kosztuje 20 peso od osoby.
Wsi spokojna, wsi zielona
W drodze do kolejnej atrakcji, którą miały być Magpupungko Rock Pools, nasz trycykl postanowił złapać gumę. I to gdzie? Pośrodku niczego, ale za to w przepięknej zielonej scenerii filipińskiej prowincji.
Opuściliśmy nasz kontuzjowany pojazd i powoli ruszyliśmy za nim w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, w którym można by załatać oponę. W międzyczasie z nieba zaczął się lać niesamowity żar i zdążyliśmy już opróżnić całą butlę wody. Kilometr dalej udało się natrafić na przydrożnego „wulkanizatora”, gdzie spędziliśmy dobre ponad pół godziny.
W czasie, gdy panowie pracowali nad naprawą opony, my nie nudziliśmy się ani przez chwilę. Zwiedziliśmy okoliczne domostwa i pogadaliśmy z lokalsami. Podejrzeliśmy jak rosną banany i papaje na drzewkach oraz arbuzy na polu. I jeszcze przywitaliśmy się ze śmieszną kozą. Życie bywa pełne przygód.