Objazdówka po Siargao – część 2 – Magpupungko i Coconut Land
Gdy reanimacja opony zakończyła się sukcesem, nasz trycykl ruszył w kierunku jednej z najciekawszych atrakcji na wyspie Siargao. Mowa tu o Magpupungko Rock Pools. Po drodze minęliśmy jeszcze Tayangban Cave Pool, baseny skalne w jaskini, które ponoć gwarantują niesamowite doświadczenia. Ale ponieważ chcieliśmy dotrzeć do Magpupungko w czasie odpływu, nie mogliśmy się tu zatrzymać z braku czasu. Wszystko oczywiście przez złapaną wcześniej gumę.
Po drodze minęliśmy też bardzo biednie wyglądającą wioskę rybacką Pilar. Ciekawe było to, że wszystkie znajdujące się tutaj domy zbudowane są na palach na terenie porośniętym namorzynami.
Magpupungpo Rock Pools
Magpupungpo Rock Pools to ciekawa formacja skalna, która w czasie odpływu odkrywa naturalne baseny wodne. Odpływ jest zwykle wczesnym popołudniem, ale zawsze lepiej sprawdzić na tej stronie Tides4fishing.
Z General Luna do Magpupungko jedzie się około 45 minut. Wstęp kosztuje 50 peso od osoby. Podróżujący skuterem muszą zapłacić za parkowanie dodatkowe 20 peso.
Magpupungpo Rock Pools jest fantastycznym miejscem do potaplania się w krystalicznie czystej ciepłej wodzie. Co odważniejsi i chętni wrażeń mogą sobie tu poskakać ze skałek do wody. Zdecydowanie polecamy.
Kolor wody jest po prostu obłędny.
Ciekawym elementem krajobrazu jest też skała Magpupungko, ogromny głaz-zabytek przyrody znajdujący się w oceanie kawałek od brzegu.
Magpupungko Beach
Z basenów wodnych przenieśliśmy się kawałek dalej na śliczną piaszczystą plażę Magpupungko Beach. Co prawda „plażing” nie jest naszą ulubioną formą odpoczynku, jednak od czasu do czasu lubimy wygrzać kości na piasku, szczególnie w otoczeniu palm kokosowych i krystalicznie czystej wody. Nie zwykłam jednak wstawiać moich zdjęć w negliżu, zatem raczej ich dzisiaj nie obejrzycie 😛
Po fantastycznie spędzonym czasie w basenach wodnych i na plaży wybraliśmy się do pobliskiego baru na zimne szejki z awokado. Coś pysznego! Kto miał okazję je pić, ten wie o czym mówię.
Coconut Land
Na koniec zostawiliśmy sobie punkt widokowy, zwany Coconut Land. Tak epickiego miejsca w życiu jeszcze nie widzieliśmy. Gdzie nie spojrzeć po horyzont – tysiące palm kokosowych! Oszałamiające miejsce, którego absolutnie nie można pominąć. Szczególnie, że bardzo łatwo tu dotrzeć, bo znajduje się przy głównej drodze.
Nasz kierowca wysadził nas w jeszcze jednym urokliwym lasku kokosowym, gdzie mogliśmy poobcować z naturą i wodnym bawołem.
Mama’s Grill
Wieczorem wybraliśmy się na kolację do Mama’s Grill. Nie bez powodu to grillownia numer 1 w General Luna. Mają tu obłędne jedzenie i niskie ceny. Trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość i czas. Już na wejściu informuje o tym ulotka, że ludziom, którzy się spieszą.. wstęp wzbroniony.
Ludzi jest multum, a na jedzenie, które sami sobie wybieramy z lodówki do zgrilowania, trzeba niestety poczekać. Ale naprawdę warto, bo jak już dostaniecie te pyszności na stół, to będziecie palce lizać.
Nasze grillowane specjały: wieprzowinka, kurczak, chorizo, warzywka i oczywiście nieodłącznie piwko San Miguel.
A to kilka minut później.
Pamiętajcie, jeśli będziecie na Siargao w General Luna, koniecznie odwiedźcie Mama’s Grill. Nie pożałujecie, bo jedzenie jest proste, ale wyśmienite.